Przejdź do treści
Żłobek Miejski w Imielinie
Żłobek Miejski w Imielinie 2
Przejdź do stopki

Świąteczne uczucia u dzieci

Treść

Świąteczne uczucia u dzieci – jak wspierać maluchy w rozpoznawaniu, rozumieniu i przeżywaniu emocji?

Dla wielu dorosłych święta oznaczają czas bliskości, domowego ciepła i radości. Badania CBOS wskazują, że w opinii większości Polaków Boże Narodzenie jest przede wszystkim świętem rodzinnym, w którym najważniejsze jest pielęgnowanie relacji. W wielu domach wciąż kultywuje się wigilijne tradycje: łamiemy się opłatkiem, przyrządzamy dwanaście potraw, stroimy choinkę. Rytuały, które przynoszą dorosłym wytchnienie, w świecie dziecka potrafią wywołać jednocześnie zachwyt i falę mocnych emocji, nad którymi maluch dopiero uczy się panować. Napięcie związane z wyczekiwaniem Mikołaja, radość po otwarciu prezentów, a chwilę później rozczarowanie albo wielkie zmęczenie – w świąteczne dni uczucia najmłodszych potrafią przechodzić ze skrajności w skrajność. Nic więc dziwnego, że dzieci mają trudności z zaśnięciem, wytrwaniem przy stole czy zachowywaniem się zgodnie z oczekiwaniami otoczenia. Zwykle nie świadczy to o „złym wychowaniu”, lecz o naturalnym przeciążeniu organizmu nadmiarem bodźców. Kiedy dorośli rozumieją źródło tych reakcji, łatwiej udzielają dziecku wsparcia, którego potrzebuje. Skąd więc biorą się świąteczne emocje u maluchów i jak towarzyszyć im w nich mądrze oraz z wyczuciem?

Skąd u dziecka bierze się przeciążenie?

Poczucie spokoju u małego dziecka mocno splata się z tym, że dzień ma stały i przewidywalny rytm. Świąteczny czas nieraz stawia ten porządek na głowie. Godziny jedzenia zmieniają się, drzemki wypadają z planu, ponieważ trwają wigilijne przygotowania, a wieczorne zasypianie przesuwa się przez długie wizyty gości. Kiedy znikają znajome ramy dnia, ciało kilkulatka „przełącza się” na wyższą czujność. W takim napięciu dziecku trudniej się uspokoić i wrócić do równowagi. Do tego dochodzi lawina wrażeń, które mózg malucha musi szybko ogarnąć. Migotanie lampek na choince, głośne dźwięki muzyki czy wiele nakładających się na siebie rozmów potrafi w mig przeciążyć układ nerwowy.

Następne źródło napięcia stanowi presja towarzyska, którą dzieci wyłapują bezbłędnie – nawet wtedy, gdy nikt jej nie wypowiada na głos. Wymagania związane z „grzecznym zachowaniem”, koniecznością przywitania dawno niewidzianej cioci, mówieniem wierszyków albo dziękowaniem za prezent, który nie trafił w gust, stają się dla kilkulatka dużym obciążeniem. Również sama opowieść o Świętym Mikołaju, Dzieciątku, Aniołku czy Gwiazdorze – choć pełna magii – wnosi dyskretny ton oceniania i niepewność, a to może budzić lęk. Kiedy dorzucimy więcej słodyczy, mniej zabawy na dworze oraz zwykłe zmęczenie, powstaje mieszanka, po której płacz albo złość wybuchają jak biologiczny „zawór bezpieczeństwa” dla przeciążonego organizmu.

Święta w świecie uczuć najmłodszych

W czasie świąt u dzieci uruchamia się cała gama emocji, a ich siła potrafi skakać z minuty na minutę. Najczęściej da się zauważyć:

  • ekscytację,

  • radość,

  • niepokój,

  • smutek,

  • rozczarowanie,

  • złość.

Te stany są bezpośrednimi skutkami sytuacji, które rozgrywają się wokół malucha. Radosne uniesienie pojawia się nieraz jako fizjologiczna reakcja na nagły wyrzut dopaminy podczas rozpakowywania prezentów. Z kolei dotkliwe rozczarowanie przychodzi wtedy, gdy okazuje się, że wyobrażenia dziecka nie pokrywają się z rzeczywistością. Frustracja może wybuchnąć w momencie, gdy sztywny plan świątecznego dnia ucina spontaniczną zabawę. Każda z tych odpowiedzi jest sygnałem, że mały człowiek stara się przetworzyć natłok intensywnych wrażeń.

Stałe wsparcie zamiast doraźnych reakcji

Uczucia dziecka nie wybuchają wyłącznie podczas wyjątkowych chwil – świąteczny czas działa trochę jak lupa, wyraźniej pokazuje reakcje i trudności, z którymi mały człowiek spotyka się na co dzień. Z tego powodu prawdziwe oswajanie napięcia nie polega na jednorazowym gaszeniu pożaru przy świątecznym stole, lecz na codziennej pracy w relacji, prowadzonej spokojnie i cierpliwie dzień po dniu. Rdzeniem takiej odporności emocjonalnej staje się troska o układ nerwowy dziecka: zapewnienie przewidywalnego rytmu, dbanie o sen, pełnowartościowe jedzenie oraz dużo ruchu na świeżym powietrzu. Właśnie te z pozoru drobne sprawy doładowują psychiczne akumulatory malucha i dają mu zasoby potrzebne, gdy robi się trudniej. Równie istotne znaczenie mają chwile ciszy i zwykła nuda – ta wolna przestrzeń pozwala dziecku spokojnie „strawić” wrażenia i poukładać w głowie przeżycia.

Rozwój inteligencji emocjonalnej mocno wspierają małe, regularne działania, które naturalnie tworzą język uczuć i porozumienia:

  • Nazywanie emocji. Odbijanie na głos przeżyć dziecka, na przykład: „Wiem, że jesteś rozczarowany, bo marzyłeś o innym pluszaku”. Takie słowa pomagają maluchowi uporządkować myśli, zrozumieć własny stan i poczuć, że ktoś go naprawdę słyszy.

  • Łączenie emocji z potrzebami. Szukanie przyczyn zachowania głębiej, na przykład: „Krzyczysz, bo próbujesz mi powiedzieć coś ważnego”. Dziecko dostaje wtedy jasną lekcję: nawet trudne uczucia niosą informację o istotnych, niezaspokojonych potrzebach.

  • Dawanie przykładu. Mówienie o swoich uczuciach w sposób bezpieczny: „Jestem dziś trochę zdenerwowana, odpocznę chwilę przy herbacie”. Maluch widzi, że dorośli także przeżywają emocje i potrafią sobie z nimi radzić bez ranienia innych.

W wyrażaniu uczuć pomagają również wspólne aktywności, takie jak rysowanie, czytanie książeczek czy odgrywanie scenek. Dzięki nim dziecko dostaje naturalny most do mówienia o przeżyciach, gdy brakuje mu słów. Tak samo ważna jest rola dorosłych w objaśnianiu świata podczas zwykłych rozmów, choćby tych o tym, że za każdym prezentem – nawet nietrafionym – stoi czyjaś życzliwa myśl. Na tej bazie dziecko uczy się rozróżniać to, co czuje, od tego, jak działa. Potrzebuje jasnego sygnału, że przyjmujemy każdą emocję w pełni, natomiast nie godzimy się na zachowania raniące czy agresywne. Takie towarzyszenie daje mu poczucie, że przy wsparciu bliskich poradzi sobie z każdą trudnością.

Rodzice i opiekunowie w jednym zespole

Życie małego dziecka naturalnie toczy się pomiędzy dwoma przestrzeniami – domem oraz przedszkolem albo żłobkiem – a to, co dzieje się w każdej z nich, w podobnym stopniu wpływa na jego emocjonalny spokój. Wychowawca widzi malucha na tle rówieśników, a rodzic zna jego zachowanie w znanym, bezpiecznym otoczeniu. Dopiero połączenie tych spojrzeń daje pełny obraz na to, co dzieje się w głowie i sercu dziecka. Dzięki temu dorośli mogą otoczyć je rozsądną, uważną opieką bez względu na to, w jakim miejscu akurat przebywa.

Żeby ta „podwójna” codzienność układała się dla dziecka w jedną, zrozumiałą całość, potrzebne stała wymiana informacji i wzajemne wspieranie się rodziców i personelu placówki. Dziś ułatwiają to nowoczesne narzędzia – systemy do zarządzania przedszkolem czy żłobkiem, między innymi Kidplace, pozwalają w kilka chwil przekazać wiadomość o słabszym nastroju, trudniejszym poranku albo innym ważnym sygnale. Dzięki takim komunikatom dorośli reagują na bieżąco i działają wspólnie, tworząc dziecku warunki do rozwoju bez sprzecznych oczekiwań.

Pierwsze sygnały przeciążenia

W tej codziennej oraz świątecznej mozaice jedno się nie zmienia – czujne wsłuchiwanie się w to, o czym dziecko mówi swoim zachowaniem. Kilkulatki rzadko umieją nazwać to, co przeżywają. Zamiast powiedzieć rodzicowi „Jestem zmęczona”, przekazują informacje ciałem i reakcjami. Uważny rodzic potrafi odczytać te znaki wcześniej, zanim emocje eksplodują. Niejednokrotnie zaczyna się od marudzenia, które można uznać za fanaberię, a zwykle stanowi pierwszy sygnał znużenia i słabnącej samokontroli. U innych dzieci napięcie objawia się nadmiarem energii – chaotycznym bieganiem, wierceniem się bez celu albo głośnym śmiechem w chwili, która temu nie sprzyja. Zdarza się też odwrotna reakcja – dziecko nagle milknie, kładzie się na podłodze lub chowa się w samotnej zabawie. W każdej z tych sytuacji maluch pokazuje, że bodźców jest za dużo.

Reakcje nazywane przez dorosłych „niegrzecznymi” lepiej potraktować jako sygnał prośby o wsparcie. Uderzanie, krzyk, rzucanie rzeczami albo odmowa współdziałania zwykle nie biorą się z chęci sprawienia komuś przykrości, lecz z braku umiejętności radzenia sobie z uczuciami, które zalewają dziecko. Podczas obserwacji istotne jest także zwracanie uwagi na sygnały płynące z organizmu. Zaczerwienione uszy, wilgotne dłonie, szybszy oddech, zaszklone spojrzenie czy napięta twarz to fizyczne oznaki stresu. Gdy dorosły dostrzeże je odpowiednio wcześnie, łatwiej zachowa spokój i poszuka ukojenia zamiast sięgać po karę – na korzyść dziecka i opiekuna.

Jak wspierać dziecko w przeżywaniu świątecznych emocji?

Podczas świątecznych wizyt i spotkań niemal zawsze trafiają się momenty, które potrafią mocno nadszarpnąć cierpliwość rodziców. Kiedy przy gościach wybucha płacz albo bunt, wielu z nas czuje się bezradnie i zwyczajnie nie ma pojęcia, jak przejść przez te emocje. W głowie pojawia się pytanie, jak odpowiedzieć rozsądnie, wesprzeć dziecko, a jednocześnie nie dać się wciągnąć w presję „perfekcyjnego obrazka”. Jak można podejść do tego w praktyce?

Przy świątecznym stole

Świąteczny stół prezentuje się inaczej niż zwykle, a dla małego dziecka taki zestaw nowych zapachów i smaków potrafi być sporym wyzwaniem. Gdy maluch odsuwa tradycyjne potrawy, lepiej widzieć w tym naturalną ostrożność wobec nieznanego i poszukać kompromisu. Zachęcanie do próbowania ma sens, jednak przy zdecydowanej odmowie lepiej zaproponować coś, z czym dziecko czuje się pewnie.

Łączenie potrzeb malucha ze świątecznym menu nie jest niemożliwe. Jeśli nie znosi warzyw w zupie, może zjeść sam barszcz bez dodatków. Nawet gdy na talerzu zostanie wyłącznie bułka z ulubionym składnikiem, świąteczna atmosfera nie rozsypie się w jednej chwili.

Odwiedziny u rodziny i powitania

Rodzinne wizyty uruchamiają u dzieci bardzo różne reakcje. Jedne od razu biegną w objęcia dziadków i chętnie stają w centrum uwagi, inne przeżywają silne napięcie, gdy dorośli oczekują wierszyka albo całusa na powitanie. W takiej sytuacji pomaga empatia – pomyśl, jak czulibyśmy się, gdyby ktoś wymuszał na nas bliskość fizyczną albo publiczny występ wbrew woli.

Odmowa kontaktu nie oznacza braku ogłady. Najlepsze wsparcie daje połączenie wcześniejszych ustaleń z rolą rzecznika dziecka. Jeszcze przed wyjściem można ustalić łagodną formę powitania: piątka, machnięcie ręką, uśmiech i „cześć”, a później wyjaśnić te zasady rodzinie. Jeśli emocje jednak zaleją malucha, krótka przerwa w innym pokoju i rozmowa przywrócą równowagę szybciej niż uwagi wypowiedziane przy wszystkich.

Rozpakowywanie prezentów

Chwila otwierania podarunków to punkt kulminacyjny. Ogromne podekscytowanie idzie tu jednak ręka w rękę z napięciem. Kiedy upominek okazuje się nie być tym wymarzonym, rozczarowanie potrafi wystrzelić natychmiast. Radość zamienia się w płacz, a czasem pojawia się nawet agresja. Zwykle nie jest to oznaką niewdzięczności, ale informacją, że emocje przekroczyły próg wytrzymałości, a dziecko nie umie poradzić sobie z frustracją.

Dobrze przyjąć ten smutek ze zrozumieniem. Jeśli jednak maluch w złości zaczyna uderzać lub niszczyć zabawki, rodzic musi zatrzymać agresję i jasno zaznaczyć granicę. Spokojne zdanie: „Widzę, że ten prezent ci się nie podoba i jesteś wściekły, ale nie pozwolę niszczyć” oddziela uczucia od zachowania. Daje też dziecku oparcie, gdy wyobrażenie o idealnych świętach zderza się z realnym światem.

Bliskość ponad ideał

Wśród świątecznego zamieszania i list zadań łatwo zgubić prostą myśl: nie chodzi o wyczarowanie perfekcyjnego scenariusza, lecz o czas spędzony razem. Trzeba też pamiętać, że trudniejsza chwila albo słabszy nastrój przy stole nie oznaczają porażki świąt – to jedynie sygnał, że jesteśmy ludźmi z emocjami, a nie postaciami z reklamowego spotu. Najcenniejszy podarunek, jaki możemy dać sobie i dziecku, to zdjęcie z barków presji na idealny wygląd oraz nieskazitelne zachowanie. To właśnie w spokoju, życzliwej akceptacji i prawdziwej bliskości rodzą się najcieplejsze wspomnienia, do których po latach wraca się z przyjemnością.


 

Źródła:

Artykuł powstał we współpracy z partnerem serwisu.

Autor: Joanna Ważny

51494